clinklinklinklink

czwartek, 25 lipca 2013

Wilkowyje, czyli kraina mlekiem i mamrotem płynąca.

Gdyby wszystko było tak proste jak w serialowych Wilkowyjach… Firmy wyrastają jak grzyby po deszczu, ludzie odnoszą sukces za sukcesem i nawet stali bywalcy ławeczki, mimo swoich filozoficznych debat o niepowodzeniach i złych stronach życia, są szczęśliwymi obywatelami sielankowej społeczności.
Serial „Ranczo” to mój ulubiony sposób na podładowanie baterii, dlatego ostatnio staram się nie nadużywać tego lekarstwa. Boję się, że mój organizm się do niego przyzwyczai i specyfik  przestanie działać.
Wydaje mi się, że do serialu jeszcze wrócę, więc nie będę się o nim rozpisywała w tym momencie.
W każdym razie życie bohaterów, w  anielskiej wsi, wśród pięknych lasów, pól i łąk, wydaje się być sielanką, gdzie każdy problem można rozwiązać w kilka chwil lub przez dwa odcinki. Słońce świeci, ptaki ćwierkają. A ja marzę, by urodzić się na nowo właśnie w serialowych Wilkowyjach.
Poniżej kilka zdjęć z krainy mlekiem i mamrotem płynącej, gdzie współpraca polsko – amerykańska kształtuje się znacznie lepiej, niż w rzeczywistości. Załączam zdjęcia z miejscowości Jeruzal, gdzie kręcony jest serial „Ranczo”. Zaznaczam, że fotki nie są mojego autorstwa.


K.K.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz